Powszechnie znane powiedzenie głosi, że władza demoralizuje. Jej sprawowanie w niektórych budzi niepohamowane ambicje. Zdarzają się jednak ludzie, którzy posiadając ją, potrafią zachować się nienagannie moralnie. Władzy poświęcano uczone traktaty, a o tych, którzy ją sprawują, pisano utwory literackie. Czasem były to pochwalne ody, czasem satyry i tragedie. Portrety bohaterów – władców są zwykle bardzo wyraziste. Kto nie słyszał o królu Midasie, który nade wszystko pragnął złota, czy o Arturze – bohaterze legend arturiańskich?
Kreon – bohater tragedii „Antygona” Sofoklesa. Grecki tragediopisarz nawiązał w swoim tekście do mitów tebańskich. Na rodzie Labdakidów, władców Teb, ciążyło fatum – był przeklęty przez bogów. Edyp, nie wiedząc o tym, zabił własnego ojca i nieświadomie ożenił ze swoją matką. Z tego kazirodczego związku urodziło się czworo dzieci: Eteokles, Polinejkes, Antygona i Ismena. Gdy prawda wyszła na jaw, Jokasta popełniła samobójstwo, a Edyp oślepił się i opuścił Teby, umierając na wygnaniu. Eteokles i Polinejkes podzielili się władzą, każdy z nich miał sprawować ją przez rok, jednak Eteokles nie chciał oddać tronu bratu i wygnał go z miasta. Polinejkes najechał na Teby wraz z obcymi wojskami. Podczas bitwy obydwaj bracia zginęli. Tu rozpoczyna się właściwa akcja tragedii Sofoklesa.
Władzę w Tebach obejmuje Kreon – brat Jokasty. Rozpoczyna on swoje panowanie od wydania zakazu pogrzebania zwłok Polinejkesa, chcąc ukarać tego z braci, który zdradziecko napadł na miasto. Kreon kieruje się szlachetnymi pobudkami. Jak sam mówi, uzasadniając swoją decyzję:
„Taka ma wola, a nie ścierpię nigdy,
By źli w nagrodzie wyprzedzili prawych”.
Uważa, że przykład Polinejkesa odstraszy potencjalnych zdrajców, działa więc dla dobra własnego państwa. Kreon wydaje się być uczciwym królem. Słowa:
„Nigdy też wroga nie chciałbym ojczyzny
Mieć przyjacielem, o tym przeświadczony,
Że nasze szczęście w szczęściu miasta leży”
dowodzą, że jest patriotą, nie myśli o sobie, lecz o Tebach<–2–>. Jednak nawet szlachetny władca może zbłądzić. Widać to już podczas pierwszej rozmowy ze strażnikiem, którego oskarża o korupcję. Widać także po odkryciu faktu, że to Antygona – jego siostrzenica – pogrzebała zwłoki Polinejkesa. Kreona oburza fakt, że ktoś mógł świadomie złamać jego zakaz, oburza tym bardziej, że uczyniła to kobieta. Zachowuje się tak, jakby urażona została jego ambicja:
„Lecz nie ja mężem, lecz ona by była,
Gdyby postępek ten jej uszedł płazem.”
Nawet nie stara się zrozumieć racji Antygony, która próbuje mu udowodnić, że po śmierci wszyscy są równi, a odwieczne prawa boskie, nakazujące grzebać ciała zmarłych, są ważniejsze niż prawa wydawane przez ludzi. Nie przyjmuje też do wiadomości, że Tebańczycy są po stronie jego siostrzenicy. Oznajmia synowi, że „hańba doznać od niewiasty klęski” i nie zmienia swojej decyzji, skazującej Antygonę na śmierć. Kreon grzeszy tu hybris – zarozumiałością i pychą, która każe mu przedkładać swój autorytet i ambicję ponad boskie prawa i ludzką opinię. Dopiero rozmowa z Tyrezjaszem sprawia, że rozumie swój błąd. Rozgniewany początkowo oskarża wróżbitę o to, że jest przekupiony, jednak przepowiednia dotycząca śmierci Hajmona zaczyna napawać go lękiem i zmienia zdanie. Jest już jednak za późno: najpierw Antygona, później jego syn, a w końcu żona popełniają samobójstwo. Zrozpaczony król oskarża sam siebie:
„Wiedźcie mnie, sługi, uchodźcie stąd ze mną,
Mnie, który syna zabiłem wbrew woli
I tamtą.”
Czy Kreon był złym władcą? W jego przypadku mamy do czynienia z ironią tragiczną, czyli nieświadomością własnej sytuacji. Bohater sądził, że postępuje słusznie, wydając zakaz, a potem upierając się przy ukaraniu śmiercią tej, która go złamała. Kierował się dobrem Teb i dbałością o własny autorytet, nie chciał, aby ktoś go oskarżył, że jest niesprawiedliwy, bo lepiej traktuje własną rodzinę. Z drugiej strony – powodowała nim ambicja. Nie mógł znieść myśli, że to kobieta nie posłuchała jego rozkazu, że syn nie popiera jego decyzji. Nie rozumiał, że prawa boskie są ważniejsze od ludzkich. Kreona należy ocenić jako władcę niejednoznacznego, w którym jest zarówno dobro, jak i zło.