Makbet opracowanie

W pierwszych scenach dramatu poznajemy tytułowego bohatera jako walecznego rycerza, dowódcę szkockich wojsk, który z pełnym oddaniem służy swemu królowi, a jednocześnie krewnemu, Duncanowi. Jest to jednak postać dynamiczna, w trakcie akcji dramatu jego osobowość oraz zachowania ulegają przemianie. Przepowiednia czarownic, zgodnie z którą miał zostać kolejno tanem Glamisu, Cawdoru, a następnie królem Szkocji, wywołała w nim pragnienie władzy. Początkowo pomysł zabicia króla wydawał mu się niezgodny z etosem rycerskim oraz jego własnym sumieniem, ale ostatecznie pozbył się wszelkich wątpliwości, ulegając własnej ambicji oraz stanowczym namowom żony. Dobrze wiedział, że tym samym obarcza się wielokrotną winą: za złamanie praw gościnności, za królobójstwo i przede wszystkim pohańbienie kodeksu rycerskiego. Jego działania nie skończyły się na jednej zbrodni – bohater, kierując się strachem, podejrzewając wokół spisek, wpadł w niekończący się łańcuch morderstw, nie cofając się nawet przed zabiciem kobiet i dzieci (np. żony i syna Macduffa). W ten sposób Makbet zamiast potężnym władcą, stał się niewolnikiem własnego sumienia, kierującym się strachem, niepotrafiącym uciec od kolejnych zbrodni, których ofiarą ostatecznie sam padł. Żądza władzy ze zwykłej namiętności zmieniła się w obsesję, a sam bohater ze szlachetnego rycerza – w bezwzględnego tyrana.

Można by pomyśleć, że to przepowiednia czarownic wszystko przesądziła, ale czy rzeczywiście Makbet został postawiony w sytuacji, w której nie mógł podjąć właściwej decyzji? Do zdobycia korony wiodło wiele dróg, jednak on, kierując się własnymi namiętnościami, wybrał drogę nieprawości, przepowiednia jedynie podjudziła go do działania. W przeciwieństwie do bohaterów antycznych tragedii, np. wcześniej omówionej „Antygony”, tragizm Makbeta polega nie na ciążącym na nim fatum, ale na konflikcie jego osobistych motywacji (żądzy władzy, ambicji z zasadami etycznymi), na świadomości swojego postępowania (zarówno zła jakie czynił, jak i samego mechanizmu walki o władzę) oraz naiwnej wierze w to, że będzie w stanie zapanować nad własnymi działaniami i uda mu się przerwać łańcuch zbrodni. Dopiero w końcowych scenach dramatu uświadomił sobie, że zaszedł zbyt daleko i nie ma dla niego żadnego powrotu („Wszystko jest dobre, co przynosi korzyść; / Precz z resztą; we krwi tak głęboko tonę, / Że już nie mogę cofnąć się ni zboczyć, / Iść wstecz nie mogąc, muszę naprzód kroczyć.”).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *